Milczenie lasów i zgliszcza pamięci. Nowa książka dr. Leszka Pietrzaka odsłania przemilczane powstanie Polaków przeciw Sowietom
Być może to jedno z tych wydarzeń, które wymykają się kanonicznym ramom polskiej historii. Nie ma rocznicowych akademii, nie ma salw honorowych, nie ma nawet podręcznikowej definicji. A przecież było – prawdziwe, dramatyczne, bolesne. W nowej książce dr. Leszka Pietrzaka zatytułowanej „Ostatnie polskie powstanie 1944–1963”padają słowa, które trudno zignorować: to było powstanie. Narodowe, zbrojne i antysowieckie.
Trudno dziś pojąć skalę tamtych wydarzeń. Szacuje się, że przez struktury antykomunistycznego podziemia po 1944 roku przewinęło się ponad 180 tysięcy Polaków – niemal dokładnie tyle samo, ile brało udział w powstaniu styczniowym. Dla historyków tej miary, co Pietrzak, nie ma tu miejsca na półtony: to nie była żadna wojna domowa. To była walka z sowieckim okupantem i jego kolaborantami – brutalna, systematyczna i rozciągnięta na niemal dwie dekady.

Książka do nabycia w księgarni TaniaKsiążka.pl
Autor nie rości sobie prawa do wyczerpującej monografii wszystkich struktur oporu. Wręcz przeciwnie – w swojej narracji skupia się na konkretnych dowódcach, oddziałach, regionach. Lubelszczyzna. Zamojszczyzna. Miejsca, które w PRL-u miały zniknąć z mapy świadomości historycznej. I właśnie tam rozgrywały się najbardziej dramatyczne epizody tej konfrontacji. To tam dochodziło do zasadzek, spektakularnych odbić więźniów, do bohaterskich – ale często samotnych – prób ocalenia resztek suwerenności.
„Ostatnie polskie powstanie” nie jest książką pisaną w duchu pomnikowej hagiografii. Pietrzak nie boi się mówić o zdradzie, rozterkach, moralnych kompromisach. Ale właśnie ta uczciwość czyni tę książkę tak poruszającą. Obok historii heroizmu czytelnik spotyka tu ludzkie dramaty, samotność, rozdarcie między życiem a lojalnością wobec broni i idei.
Nie jest to książka polityczna, choć zapewne wywoła polityczne reakcje. Współczesna Polska – o czym przypomina dr Leszek Żebrowski w swojej rekomendacji – nadal żyje echem tamtego podziału: na tych, którzy stali po stronie sowieckiego porządku, oraz na tych, którzy z nim walczyli. W tej historii nie ma symetrii. Jest okupacja i jest opór. Jest aparat przemocy i ci, którzy go rozbrajali, ryzykując wszystko.
Wstrząsające są przytoczone liczby: około 60–70 tysięcy ofiar, w tym wielu cywilów, którzy zginęli w pacyfikacjach, podczas obław, w kazamatach bezpieki. Lato i jesień 1944 roku to masowe aresztowania – do 25 tysięcy ludzi wywiezionych do Związku Sowieckiego, w tym elita Polskiego Państwa Podziemnego. Proces Szesnastu – spektakl dla świata i wyrok dla wolnej Polski. A potem: amnestie, pozorowane przebaczenia, infiltracja, kolejne fale represji. I garstka tych, którzy nie złożyli broni. Ostatni z nich – Józef Franczak „Lalek” – zginął w 1963 roku. W lasach pozostało ich wtedy zaledwie sześciu.
Dzięki Pietrzakowi historia ta odzyskuje należne jej miejsce. Wbrew dominującemu przez dekady przekazowi, który redukował Żołnierzy Wyklętych do marginesu, do „band leśnych”, do tematu niepożądanego – dziś mówimy o ostatnim polskim powstaniu narodowym. Niezwykle długim, trudnym, tragicznym – i przez wiele lat niemym.
„Ostatnie polskie powstanie” to nie tylko opowieść o przeszłości. To książka, która prowokuje do postawienia pytań o teraźniejszość. Kim byliby dziś ci, których wczoraj nazywano „bandytami”? Kto dziś wolałby ich zapomnieć, a kto pragnie ich odzyskać dla polskiej pamięci? To pytania niewygodne, ale konieczne. Bo bez odpowiedzi na nie – znowu możemy nie rozpoznać, kiedy historia zacznie się powtarzać.
Dr Leszek Pietrzak przypomina, że nawet najmniejsze oddziały mogą przeciwstawić się największej machinie terroru. A pamięć o nich – to nasz obowiązek, nie wybór.